grzesioj
FORUMOWICZ
Dołączył: 17 Lip 2009
Posty: 496
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/1 Skąd: tzw. kielecczyzna Płeć:
|
Wysłany: Pon 10:51, 01 Sie 2011 Temat postu: Sd.Kfz.10 Demag-D7, Caesar Miniatures, skala 1:72 |
|
|
Witam po dłuższej nieobecności. Jak w tytule, czyli Sd.Kfz.10 Demag-D7 firmy Caesar Miniatures w skali 1:72. Model, nad którym pastwiłem się od marca... Był on źródłem wielu moich frustracji, budowę wielokrotnie przerywałem, gotowe już elementy lądowały w szufladzie a ja w międzyczasie budowałem inne modele. Nieraz na model poświęcałem dosłownie 5 minut dziennie - wycinałem z ramki jeden, dwa elementy, które chowałem i porzucałem na długi czas. Dlaczegóż to? Ano, należy co nieco opowiedzieć o samym modelu. Po pierwszym otwarciu pudełka byłem modelem niemalże zachwycony - wypraski wyglądały jak co najmniej Dragon. Bardzo ładnie odwzorowane drobne elementy, brak nadlewek, jamek skurczowych. Czar prysł po wyjęciu ramek z folii - miały one kształt dość dobrze wyprofilowanych śmigieł samolotu. Niestety - elementy na nich również. Co gorsza - duże elementy składowe kadłuba też. Próbowałem je prostować "na siłę" - aż plastik zrobił się biały, próbowałem w gorącej wodzie, do której ledwo mogłem włożyć paluchy (do wrzątku bałem się wkładać...). Na nic. Po jakimś czasie element powracał do właściwego sobie kształtu. Niestety - kształt ten zachował do końca, w związku z czym model zadziera do góry jedno koło, jak pies nogę.
Dodatkowym problemem był układ jezdny - i nie tylko z powodu tego, że ogniwka były takiej wielkości:
ale głównie z tego, że sklejone w pasek ogniwka nijak nie dawały owinąć się wokół koła napędowego - pasek się rozpadał, a otwory nijak nie wchodziły na zęby... Do montażu podchodziłem kilkakrotnie. Dobrze, że zarówno ogniwek jak i kół było w niewielkim nadmiarze... Po prostu wyciąłem zęby na kołach i już.
Dodatkową atrakcję budowy stanowiła instrukcja, która dla moich umęczonych oczu stanowiła nie lada przeszkodę (kleiłem wieczorami, po powrocie z budowy):
Momentami naprawdę przydawałaby się lupa.
Cóż, tyle biadolenia. Ponieważ model traktowany był trochę po macoszemu, budowany głównie po to, by nie wyjść z wprawy (a traci się ją niezwykle szybko, uwierzcie) - modelowanie na razie porzuciłem na rzecz budowy domu - jest taki, jaki jest. Przedstawiam go głównie po to, aby zwrócić Waszą uwagę, że taki model istnieje, choć bardzo rzadko gości na forach. Oczywiście, jeśli będziecie mieli jakieś uwagi, z godnością przyjmę całą krytykę .
Do modelu własnym sumptem dorobiłem dźwignie zmiany biegów i czegoś tam jeszcze, gdyż oryginalne były niemożliwe do wycięcia z ramek bez uszkodzenia oraz kosze na kanistry, gdyż oryginalne były nazbyt masywne. Nie dorobiłem oszklenia, gdyż: po pierwsze stwierdziłem, że to nie na moje oczy i paluchy, po drugie - obawiałem się, czy nie popęka w momencie "zamykania" roboty, czyli siłowego dopasowania dachu, który dla odmiany był prosty, do przekoszonego modelu. Również nie wysiliłem się przy pracy nad szperaczem, gdyż wszelkie siły zużyłem na przewożenie bloczków fundamentowych .
Czas na zdjęcia - z powodu pogody (braku Słońca) - takie sobie. Najpierw zrobione "na stole", w trakcie budowy, po umazaniu modelu łoszem:
Kolejne - ze zbliżenia, robione "w słońcu":
Te - robione w cieniu:
To, że model zadarł tutaj aż tak koło, nie znaczy, że tak ma. Dla ułatwienia pracy rozkładam sobie niebieski papier na siedzisku ogrodowego krzesełka, które wyprofilowane jest do naszych czterech liter, a nie do podwozia modelu - i już.
I znowu w słońcu, z innymi ustawieniami aparatu:
I wreszcie - z lampą błyskową:
I to tyle.
pozdrawiam
Grzesiek
Post został pochwalony 0 razy
|
|